Kultura

DUNKIERKA

Korzystając z czasu wolnego (dzieci na wakacjach :)) wybraliśmy się do kina. Po ostatnich rozczarowaniach („Mumia” i „Tożsamość zdrajcy”) wreszcie trafiliśmy na perełkę.

DUNKIERKA

Dramat wojenny, w reżyserii Christophera Nolana (Mroczny Rycerz, Interstellar) przedstawia wielką ewakuację lądowych wojsk alianckich (Brytyjczycy, Belgowie, Francuzi)  otoczonych przez armię niemiecką
z francuskiego wybrzeża latem 1940 roku.

W obsadzie m.in. Kenneth Branagh jako charyzmatyczny komandor
z twardym kręgosłupem moralnym, fantastyczny Tom Hardy, który jak prawdziwy żołnierz walczy do samego końca i Harry Styles – znany jako członek One Direction – wcielający się w postać jednego z głównych bohaterów.

Akcję filmu obserwujemy z perspektywy lądu, morza i powietrza.
Z perspektywy tygodnia, dnia i godziny.
Wszystko płynnie się przeplata, zapętla, uzupełnia tworząc niezwykły obraz, który zamyka się na końcu w piękną całość.
Głównymi bohaterami są: Farrier (Tom Hardy), pilot RAF-u zapewniający powietrzną osłonę akcji, Tommy (Fionn Whitehead), szeregowy żołnierz próbujący wydostać się z plaży, oraz Pan Dawson (Mark Rylance), właściciel i kapitan prywatnej łodzi, który wraz z synem odpowiedział na apel brytyjskiego rządu i wyruszył w ryzykowny rejs do Dunkierki , aby pomóc w ewakuacji żołnierzy. Zrobił to co uważał za słuszne. Piękny przykład patriotyzmu . To właśnie dzięki setkom właścicieli prywatnych jachtów udało się ewakuować 300 tys żołnierzy. Aż kusi aby powiedzieć… mały może więcej…

To film zdecydowanie nieprzegadany.
Liczą się w nim obrazy, emocje, dźwięk (nadlatujące bombowce naprawdę przyprawiają o dreszcze)
i fenomenalna muzyka Hansa Zimmera.  

Film bardzo emocjonalny, który zostaje w głowie długo po wyjściu z kina.
Pokazuje okrucieństwo wojny, które trudno jest sobie wyobrazić.
Pokazuje ludzi walczących nie tylko z wrogiem, ale i z przeciwnościami losu (a wręcz ze złośliwością przedmiotów martwych), z naturą i czasem.
Pokazuje dylematy moralne, poczucie obowiązku, ale też zaciętą walkę
o własne życie, z pierwotnymi lękami, niepewnością i i zwyczajną, ludzką chęcią przetrwania.

Są tacy, którzy zarzucają Nolanowi brak jednego bohatera, z którym można się identyfikować, brak głębokich psychologicznych portretów.
Nie zgadzam się z tym. Na wojnie nie ma pojedynczych bohaterów.
Każdy, czy to generał czy szeregowiec, walczy i każdy jest bohaterem.
Na mnie ten film zrobił ogromne wrażenie, i kolejny raz w ciągu kilku dni uświadomiłam sobie jak wielkimi jesteśmy szczęściarzami,
żyjąc w czasach spokoju i pokoju.

Obyśmy nigdy my, ani nasze dzieci, nie musieli przeżywać tych dramatu wojny…