Uroda

Za co lubię Benefit

Uwielbiam kosmetyczne gadżety, produkty, które nie tylko są praktyczne i pomysłowe, ale też pięknie wyglądają w kosmetyczce. 

Jedną z firm która oferuje takie właśnie produkty jest Benefit.

Moja przygoda z tą marką zaczęła się wiele lat temu od produktu The POREfessional: agent zero shine, który dość spontanicznie kupiłam na lotnisku w Londynie. To puder, który niweluje błyszczenie skóry. Wystarczy przekręcić, nasypać do nakrętki i przypudrować twarz. Urzekło mnie opakowanie, z pędzelkiem schowanym w nakrętce. Praktyczne, nieduże, idealne do torebki, doskonałe w podróży. 

Od tej pory testowałam różne produkty marki Benefit. Są takie które skradły moje serce, np. rozświetlajaca kredka do brwi, która pięknie “otwiera” i rozjaśnia oko, ale też takie do które mnie lekko rozczarowały i do których raczej nie wrócę, jak żel pod oczy Puff Off, czy baza pod cienie Don’t Stray. Widocznie nie wszystko jest dla każdego równie dobre.

Ostatnio poszłam do Sephory po nowy korektor pod oczy. Miałam na myśli bardzo konkretny produkt, ale…  Trafiłam na stanowisko Benefit. Wyszłam stamtąd z torbą pełną kosmetyków. Na szczęście wśród nich był też korektor, choć oczywiście inny niż planowałam 🙂  

  • Zdecydowałam się na Nawilżający korektor Boi-ing
    To produkt, który mega pozytywnie mnie zaskoczył. Ma formę sztyftu za którą raczej nie przepadam (produkty w sztyfcie, których dotychczas używałam były dość ciężkie i często osadzały się w załamaniach skóry). Ten korektor jest zupełnie inny.  Jest wzbogacony w witaminę E i ekstrakt z nasion jabłoni. Świetnie ukrywa cienie i kamufluje drobne linie, zapewnia gładką i jedwabistą skórę, nie wysusza i daje bardzo naturalne wykończenie. Wybrałam kolor Nr 2
  • Drugi produkt to też korektor z linii Boi-ing – lekki jak mgiełka Airbrush w formie kremu.  Idealnie nadaje się do kamuflowania ciemnych cieni pod oczami oraz drobnych linii mimicznych. Świetnie tuszuje przebarwienia i oznaki zmęczenia. Jest wodoodporny i daje wyjątkowy efekt “rozmycia”! Nakłada się go opuszkami palców w miejscach, które wymagają drobnej poprawki – pod oczy, czy w kącikach nosa. Dostałam też mini opakowanie – idealne do torebki. Używam bardzo często. Tu też mój wybór padł na kolor Nr 2.
  • Uwielbiam testować nowe tusze do rzęs. Moje rzęsy są naturalnie długie. Najważniejsze więc dla mnie jest ich pogrubienie i dobre wyczesanie. Tusz BADgal BANG okazał się dla mnie idealny. Intensywnie pogrubia rzęsy, wspaniale zwiększa ich objętość, a jednocześnie ich nie obciąża. Ma bardzo głęboki czarny kolor. Nakładany warstwami daje naprawdę spektakularny efekt. Lubię też silikonową szczoteczkę, którą świetnie maluje się zarówno górne jak i dolne rzęsy.
  • Zestaw do pielęgnacji brwi Defined and refined brows skusił mnie pięknym opakowaniem. W środku znalazłam moją ulubioną kredkę high brow, odżywczą bazę browvo! conditioning primer, ultracienką i bardzo precyzyjną kredkę precisely, my brow oraz wzorzec do wyznaczania kształtu brwi Brow Mapping Tool i porady jak dobrać idealny kształt brwi pasujący do owalu twarzy.  
  • Ostatni produkt to żel do demakijażu They’re real!Remover, który zmywa nawet wodoodporny tusz do rzęs bez naciągania delikatnej skóry wokół oczu. Jest odpowiedni dla oczu wrażliwych oraz dla osób noszących szkła kontaktowe. To jedyny produkt, który nie przypadł mi do gustu. Próbowałam nakładać go palcami, jak olejki, próbowałam też wacikiem. Makijaż usuwa dobrze, ale nie jest wygodny w stosowaniu i nie jest też wydajny. Świetnie sprawdził się za to przy usuwaniu trwałej szminki z ust. 

Przy zakupie dostałam też prezent: mini maskarę They’re Real, mini korektor Boi-ing Airbrush oraz piękne i co ważne- nietłukące się lusterko, które mam zawsze w torebce.

A jakie produkty od Benefit są Waszymi ulubionymi?