Za nami koniec roku szkolnego. A mnie wzięło na przemyślenia z tym związane. Dużo się dyskutuje o reformie edukacji, zwanej przez wielu deformą. Wielka była wrzawa na temat posyłania do szkoły dzieci sześcioletnich, dramatów jakie w związku z tym przeżywają, skracania dzieciństwa, etc.
Jestem daleka od wchodzenia w polemiki polityczne. I ten wpis też polityczny nie jest i nie będzie. Mam jednak swoje zdanie na ten temat i chętnie się nim z Wami podzielę.
Mam dwoje dzieci. Oboje poszli do szkoły jako sześciolatki. Była to nasza wspólna decyzja. Oboje bardzo chcieli. Moja córka z sukcesem skończyła właśnie 6 klasę, przynosząc kolejny rok z rzędu piękne świadectwo z biało-czerwonym paskiem i jedną z najwyższych średnich ocen w klasie. Mój syn skończył z sukcesami klasę pierwszą.
Nie czuję, że im cokolwiek odebrałam z dzieciństwa. Są szczęśliwi, w szkole do której trafili oboje odnaleźli się doskonale, pięknie się rozwijają. Wcześniej chodzili do prywatnego przedszkola i idąc do szkoły w wielu 6 lat potrafili liczyć do 100, pisać i czytać… Trzymanie ich kolejny rok w przedszkolu było ciągnięciem ich w dół, a nie rozwijaniem.
Wiem, powiecie: “prywatne przedszkole, prywatna szkoła…”, “nie wszystkich na to stać”, “w państwowych jest inaczej”. I z pewnością część z Was ma rację. Znam jednak dzieci 6-letnie chodzące do szkół państwowych, które radzą sobie równie dobrze. Bo w tym wszystkim to właśnie sama szkoła, jej przygotowanie, podejście i oczywiście kadra są niezmiernie ważne. Jeśli mentalnie są 20 lat wstecz, w systemie z którego my się wywodzimy – nic z tego nie wyjdzie.
W naszej szkole nikt nie każe 6-latkom siedzieć 45 minut w ławkach. Nauka odbywa się w dużej mierze przez zabawę. Rytmu dnia nie wyznaczają dzwonki (choć są), tylko plan prac stworzony przez nauczyciela. I uwierzcie – to działa. Mój syn wraz z kilkoma kolegami brał udział w konkursie matematycznym dla klas 2 i 3. Bo chcieli i byli gotowi:)
Wszystkie podręczniki zostały przerobione, dzieci wiedzą jakie są zasady i nikomu nie wchodzą na głowę. Codziennie widzę ich rano uśmiechniętych. Czas w szkole nie jest nudny. I to wg mnie jest najważniejsze.
Wiele obaw siedzi w głowach nas – rodziców. Brakuje nam wiary we własne dzieci, w ich umiejętności i możliwości. A oni mogą i potrafią o wiele więcej niż nam się wydaje.
A co do samej re/deformy związanej z likwidacją gimnazjów? No cóż. Trafiło na nas, jako rocznik eksperymentalny. Będzie to eksperyment na żywym organizmie. Na ten moment nikt nie wie do końca jaki będzie program, jakie będą podręczniki, jakie będą egzaminy na koniec szkoły podstawowej. Czy w 2 lata będą musieli przerobić program 3 letniego gimnazjum? wątpliwości jest masa. Podstawa programowa nie napawa optymizmem. Jest archaiczna, brakuje wielu cennych umiejętności. Wiadomo, że będzie chaos, a za 2 lata “wielka kumulacja” chętnych do liceów:(
Muszę się Wam przyznać, że ja co do zasady nie jestem fanką instytucji gimnazjum. Uważam, że to najgorszy wiek dla dzieci i w moim odczuciu system 8/4 jest lepszy. Niestety – nie powinien być wprowadzany w takim tempie, bez przemyślenia i przygotowania. Gdyby dotyczył obecnych klas trzecich, byłaby to zupełnie inna rozmowa. A tak, jest jak jest. Nie mamy na to wpływu. Zobaczymy jak to się ułoży. Niestety nic więcej nie możemy zrobić.
Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat. Piszcie w komentarzach.
Pozdrawiam Was ciepło i wszystkim – dużym i małym – życzę udanych wakacji 🙂