“SINSKIN jest marką, w której każda kobieta odkryje swój Must Have. Make up to sposób na wyrażanie siebie, dlatego każda kobieta powinna tworzyć swoje własne zasady. Kosmetyki SINSKIN to ułatwiają”.
Tak o filozofii nowej marki dostępnej na polskim rynku mówi Adam Prządka, Head of Artistry. Podoba mi się takie podejście. I choć raczej jestem tradycjonalistką, to dałam się porwać i przełamałam rutynę. Ale o tym za chwilę.
Marka zachęca do eksperymentowania, do zabawy makijażem i tworzenia odważnych kreacji. Wiele produktów jest multifunkcyjnych: np. kredka do ust może nam posłużyć jako kredka do oczu, a cień do powiek w płynie możemy nałożyć na usta. Stąd też hasło marki: Create New Rules. Bo SINSKIN inspiruje do poszukiwania nowych wyzwań i przełamywana zasad.
SINSKIN to semi-profesjonalne kosmetyki, które spełniają wysokie wymagania profesjonalnych wizażystów, jak i doskonale sprawdzą się przy codziennym makijażu. W ofercie znajdziemy szeroki asortyment produktów: od pędzli, poprzez bazy, podkłady, produkty do konturowania i rozświetlania, po kosmetyki do makijażu oczu i ust. Marka SINSKIN dostępna jest wyłącznie w sieci drogerii Rossmann.
Ostatnio miałam przyjemność testować kilka produktów. Jestem z nich naprawdę bardzo zadowolona. Są świetnej jakości, łatwo się je aplikuje i co najważniejsze – bardzo długo się trzymają. Kilka z nich już wpadło na moją listę MUST HAVE i na pewno będę do nich często wracać.
COVERING & MATTIFYING FACE POWDER w odcieniu Deep Nude. To puder w kompakcie o podwójnym działaniu. Ma delikatną, satynową konsystencję. Można go nakładać także na mokro. Wówczas zachowuje się jak podkład, zwiększając swoje krycie. Nie zatyka porów i nie obciąża skóry. Zawiera krzemionkę, która absorbuje sebum, odbija światło i optycznie wygładza powierzchnię skóry, ukrywając drobne niedoskonałości. Ja użyłam go jako klasyczny puder do zmatowienia cery. Wcześniej na twarz nałożyłam krem BB SHISEIDO i korektor pod oczy Urban Decay. Puder bardzo ładnie wygładził twarz, a efekt zmatowienia utrzymał się kilka godzin.
LIQUID HIGHLIGHTER. Rozświetlacz w płynie. Może być stosowany do twarzy i do ciała. Dobrze się aplikuje i stapia z makijażem. Trzeba tylko dość szybko go rozprowadzić, bo szybko wysycha na twarzy. Inaczej mogą powstać smugi. Ten, który wybrałam ma piękny odcień Yellow Gold, czyli ciepłego złota. Kilka kropel można też dodać do podkładu lub kremu BB i uzyskać w ten sposób subtelny elekt rozświetlenia.
FLUID SHADOW to niezwykle trwały cień w płynie o kremowej formule dający metaliczny efekt. Dostępny w trzech kolorach. Mój wybór to wariant Frosting, czyli zimne złoto. Są to cienie perłowe, ale są mocno napigmentowane, nie zbierają się w załamaniach powiek i nie kruszą się. Po całym dniu wyglądały idealnie. Można stosować je jako samodzielny produkt lub łączyć z cieniami w kamieniu. Dla tych, którzy wolą jednak cienie matowe, można stosować je jedynie do rozjaśnienia wewnętrznego kącika oka lub stworzenia fantazyjnej kreski. Ja użyłam ich także na dolną powiekę, tuż przy linii rzęs. Dzięki temu oko nabrało blasku. A dziś nałożyłam go na usta, mieszając z rozświetlaczem. Efekt bardzo mi się podoba.
LIQUID EYELINER w odcieniu Moonshine, czyli głebokiej szarości. Muszę się Wam przyznać, że nigdy nie byłam fanką tego typu produktów. Te, na które trafiałam, miały słaby pędzelek, który się szybko rozwalał i zrobienie równej kreski graniczyło z cudem. Zawsze wolałam kredki, które łatwo było rozetrzeć i zatuszować ew. niedoskonałość. Niedawno odkryłam idealny eyeliner Kat von D i wydawało mi się, że nikt nie jest w stanie z nim konkurować. Aż do teraz. Eyeliner w płynie SINSKIN ma niezwykle precyzyjny i elastyczny aplikator, którym bardzo łatwo się robi doskonale cienką kreskę. Jest wodoodporny, a jednocześnie łatwy do usunięcia podczas demakijażu. Lubię go także za to, że szybko zastyga i każdą nierówność można łatwo wyrównać patyczkiem do uszu – produkt się wykrusza a nie rozmazuje. Cieszę się, że wybrałam wariant w kolorze szarym – dzięki temu efekt jest delikatniejszy i idealny na co dzień.
COLOR MASCARA. Jako tradycjonalistka zawsze wybieram tusz w kolorze czarnym, ewentualnie brąz. Tym razem zostałam namówiona do przetestowania mascary w odcieniu Dark Blue i …. przepadłam 🙂 Uwielbiam ten efekt. Do tej pory niebieskie maskary kojarzyły mi się raczej z dość kiczowatym makijażem. Ta ma piękny, głęboki kolor. Nie bez powodu nazywa sie Blue Obsession. Fantastycznie komponuje się z szarym eyelinerem i świetnie wygląda przy szaro niebieskich oczach 🙂 To tusz o podwyższonej wodoodporności. Pozwala więc wykonać trwały makijażu, który utrzyma się nawet w ekstremalnych warunkach (np. Na plaży lub na basenie). Jest dość gęsty, a silikonowa szczoteczka ma krótkie włoski – stąd trzeba go nakładać ostrożnie, cienkimi warstwami, żeby uniknąć efektu sklejonych rzęs.
Na koniec mój absolutny faworyt i #1 – KREDKA DO UST w kolorze MAUVED, czyli zgaszonego różu. Nakładanie jej jest dziecinnie proste, ma świetne napigmentowanie i daje piękny matowy efekt. Jest niezwykle komfortowa w noszeniu i co ważne – nie wysusza ust. Jest wodoodporna i uwierzcie – nałożona rano utrzymuje się idealnie minimum 6 godzin, nawet jeśli jesz i pijesz. Co ciekawe – pomimo takiej trwałości – szminka zostawia delikatny ślad na szklance i to jest chyba jej jedyny minus 🙂 Każda kredka ma w zestawie dołączoną temperówkę.
Wszystkie wymienione kosmetyki wykorzystałam do stworzenia dziennego makijażu.
Nie jest może bardzo przełomowy i kontrowersyjny. Jest jednak totalnie w moim stylu.
Daj znać czy Ci się podoba?
Twarz:
Krem BB Shiseido Medium Naturel
Korektor: Urban Decay Naked Skin Light Neutral
Puder SINSKIN Deep Nude
Bronzer (do konturowania) Inglot nr 502
Rozświetlacz w płynie SINSKIN Yellow Gold
Oczy
Cień w płynie SINSKIN 340 Frosting
Eyeliner SINSKIN 222 Moonshine
Tusz do rzęs SINSKIN Blue Obsession Deep Blue
Brwi 2in1 Eyebrow system Wibo i Eyebrow stylist Wibo
Usta
Pomadka w kredce SINSKIN 511 Mauved