Coraz częściej chwalimy się tym, że dbamy o siebie i swoje zdrowie. Zwracamy uwagę na to, co jemy, wybieramy produkty ekologiczne. Wciąż zbyt rzadko jednak zastanawiamy się nad tym, że to co nakładamy na swoją skórę również ma wpływ na nasze zdrowie.
Całkiem niedawno na rynku pojawiła się nowa, polska marka kosmetyków naturalnych. Renata Bartos, założycielka Bartos Cosmetics stworzyła produkty oparte na trzech filarach: Natura, Zdrowie i Uroda. Twierdzi, że kosmetyki naturalne nie muszą oznaczać kompromisu dla skuteczności.
Wysoka zawartość składników aktywnych sprawia, że efekty widoczne są już od pierwszego użycia.
W składzie znajdziecie m.in. ekstrakty roślinne z ekologicznych upraw, czy roślinne komórki macierzyste, dzięki którym skóra nie tylko wygląda promienniej, ale też regeneruje się na głębokim poziomie komórkowym.
Kremy Bartos wspierają mechanizmy obronne skóry i nie zaburzają równowagi hormonalnej. Kosmetyki te mogą być stosowane m.in. przez osoby na diecie bezglutenowej czy z chorobami tarczycy.
Kosmetyki Bartos to produkty, które cechuje w 100% naturalny skład i najwyższej jakości surowce. Są bezzapachowe i weganskie. Nie zawierają parabenów, phenoxyethanolu, sls, sles, peg czy składników ropopochodnych. W popularnych kremach dostępnych w masowej dystrybucji 70% składu stanowi woda. W Bartos Cosmetics zamiast wody jest sok z liści aloesu. W płynie micelarnym z kolei, woda zastąpiona jest hydrolatem z bławatka, dzięki czemu produkt czyści i tonizuje za jednym razem, zachowując odpowiednie pH skóry i nie powodując uczucia ściągniętej skóry.
Receptury są dobrane tak, aby jeden kosmetyk działał wszechstronnie i rozwiązywał jednocześnie wiele problemów, czyli jeden krem możemy stosować na twarz i pod oczy, zarówno na dzień jak i na noc, a nawet jako serum. Są tacy, którzy twierdzą, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ja uważam jednak, że nie zawsze ma to zastosowanie i warto dać szansę. Jedyne co mi delikatnie przeszkadza to ten brak zapachu. Lubię kiedy kosmetyki pielęgnacyjne pięknie i delikatnie pachną. Wiem jednak, że zapachy, nawet te naturalne mogą być alergizujące.
Warto docenić innowacyjne słoiki typu air-less, które zapewniają świeżość do ostatniej kropli kremu, z możliwością odkręcenia pompki na koniec użytkowania. Mam nadzieję, że to rozwiązanie sprawdzi się w codziennym użytkowaniu.
W ofercie dostępne są obecnie 4 produkty:
- krem odmładzający Apple Queen,
- krem wzmacniający Ruby Vine,
- regenerujący płyn micelarny Blue Velvet, który można stosować także jako tonik
- antyperspiracyjny dezodorant magnezowy Aloe Mag.
Słyszeliście już o tej marce? Jeśli lubicie naturalne, bezzapachowe kosmetyki, które są multifuncyjne to na pewno warto sięgnąć po te produkty.
Swoją drogą ciekawa jestem Waszego zdania na temat takich “wielozadaniowców” i małych, polskich marek? Dajecie im szansę, czy wolicie sięgnąć po to co jest sprawdzone?